Monty Python w Manchesterze

Zacząłem przygotowanie tego wpisu wczoraj, gdy – jak chyba każdego kibica Man Utd – ogarniał mnie jeszcze smutek. Z dwóch powodów: alarmu bombowego na Old Trafford oraz utraty szans na awans do Ligi Mistrzów 16/17. Niemniej, po wybraniu zdjęć, wszedłem jeszcze na „Internety” i dowiedziałem się (przynajmniej z oficjalnej wersji) o przyczynie ewakuacji stadionu! Firma zewnętrzna (dzięki Bogu!), która w środę przeprowadzała testy zostawiła jedną atrapę „very lifelike” w stadionowej toalecie… Niemniej, warte odnotowania są również głosy, że to tylko wersja oficjalna, mająca na celu uspokojenie kibiców przed powtórką meczu i nadchodzącymi Mistrzostwami Europy we Francji.

Wracając do mojej podróży, przyszła pora zaprezentować kawałek miasta, bo wbrew pozorom, w Manchesterze jest co zobaczyć!

DSC_0345_SO Plac Piccadilly

Mimo że pierwsze wzmianki o mieście sięgają I w. n.e., miasto rozkwitło dopiero w czasie rewolucji przemysłowej (głównie tekstylia). Obecnie miasto oceniane jest jako drugi najistotniejszy ośrodek w Anglii po Londynie i jest tam dość nowocześnie.

DSC_0319-a_SODSC_0339-a_SODSC_0341_SODSC_0343-1_SODSC_0346-a_SOJest i nasza zakupowa mekka!

DSC_0369_SODSC_0376-a_SO

Samo miasto liczy nieco ponad pół miliona mieszkańców, ale zespół miejski liczy już ponad 2,5 miliona mieszkańców! Zabudowa jest typową zabudową angielską, czyli przeważa cegła. W połączeniu z klimatem powoduje to spore problemy z wilgocią i zagrzybieniem domów…

DSC_0314_SODSC_0315-a_SODSC_0322_SODSC_0378_SODSC_0321-a_SODSC_0347_SO

W Manchesterze mieszczą się dwa spośród największych centrów handlowych w Europie. W centrum usytuowany jest Arndale, który w kategorii city-centre shopping mall jest trzeci, z powierzchnią 130.000m^! Trafford Centre ma z kolei ponad 180.000m^, ale jest już poza miastem. Pozostając w bombowym nastroju, Arndale mocno ucierpiało w ataku terrorystycznym w Manchesterze w 1996 r. podczas turnieju Euro (w zamachu przeprowadzonym przez IRA z użyciem samochodu pułapki rannych zostało ponad 200 osób), po czym zostało przebudowane. W konsekwencji główne wejście wygląda obecnie tak:

DSC_0348_SODSC_0352-a_SO

Główne wejście do Arndale znajduje się przy sporym Exchange Square, gdzie w bliskim sąsiedztwie podziwiać można jeszcze kilka innych ciekawych budynków.

DSC_0351_SODSC_0355_SODSC_0353-a_SODSC_0354-a_SO

Z katedrą na czele:

DSC_0368-1_SONie udało się uniknąć flary…

DSC_0370_SODSC_0375-a_SOI podobno najstarszym pubem w Wielkiej Brytanii (fragment po lewej)!

Z nowszych budowli wart uwagi jest Urbis, w którym mieści się Narodowe Muzeum Piłki Nożnej – dla kibiców pozycja z listy ‚must see’! Muzeum miesci się na pięciu, coraz mniejszych piętrach, a z ostatniego rozciąga się całkiem przyjemny widok. Co istotne dla turysty – wstęp jest darmowy!

DSC_0359-a_SODSC_0360-a_SODSC_0362-a_SODSC_0365-a_SODSC_0366-1_SO

W samym centrum miasta znajduje się duża dzielnica chińska. Jest to trzecie największe Chinatown w Europie. Dzięki uprzejmości kafejki internetowej połączonej w jednym lokalu z… piekarnią, obejrzeliśmy sobotnim popołudniem kilka biegów Grand Prix na żużlu w Krsko. Miejsce było idealnie skrojone dla mojego brata – dużo komputerów i całkiem smaczne bułeczki zapiekane z parówkami 🙂

DSC_0383_SODSC_0390-a_SODSC_0379_SODSC_0391_SO

Manchester to też istotny ośrodek środowisk LGBT, ale niestety, ze względu na pogodę w poniedziałkowy poranek nie dotarłem tam z aparatem. Dzielnica Gay Village również mieści się w ścisłym centrum, choć trochę dalej na południowy-wschód od Chinatown, a uroku dodaje jej kanał, który ją przecina.

DSC_0325-a_SOUlubione miejsce spotkań środowisk LGBT w Manchesterze.

W niedzielę po meczu wybrałem się na niedługi spacer w pobliżu naszego hotelu, a konkretniej na Plac Alberta (a może powinienem napisać Wojciecha?), przy którym mieści się wiktoriański ratusz miejski:

DSC_0419-a_SODSC_0411-a_SODSC_0405_SODSC_0417_SODSC_0422_SODSC_0430-a_SODSC_0408-a_SODSC_0414-a_SODSC_0397-1_SO

Miejsce pamięci za ratuszem:

DSC_0395_SODSC_0399_SODSC_0400-a_SO

Teraz trochę z życia miasta – w sobotę znajomi, którzy mieszkają tam na co dzień zabrali nas na piwo do dwóch angielskich pubów – pierwszy, nowszy, bodajże nawet „sieciowy”, Wetherspoons przy głównym placu Piccadilly. W tym miejscu na uwagę zasługują Angielki! Był sobotni wieczór, ok. 5-8*C, nie padało. Miałem na sobie ciepłą bluzę z kapturem oraz kurtkę. Spodnie zresztą też, a nawet i czapeczkę. Natomiast w tych warunkach miejscowe Panie ubrane były dość skąpo… Królowały sukienki, bardzo krótkie, z głębokimi dekoltami albo bez ramiączek, koniecznie gołe nogi i wysokie szpilki. Większość kiecek wykonana była z przykuwających wzrok materiałów, cekinów nie wyłączając. Dziewczyny wyglądały jak gwiazdy na czerwonym dywanie! Brakowało tylko błysku fleszy, bowiem przednie aparaty do „selfie” bardzo rzadko oferują taką funkcję… Dodam jeszcze, że bardzo mocny mejkap był oczywiście również standardem, a Panie nie miały żadnych kompleksów związanych ze swoimi niedoskonałościami (choć muszę przyznać, o dziwo, że tęgie figury, nie zdarzały się zbyt często).

Żebym tylko został dobrze zrozumiany. Nie mam nic przeciwko temu, a nawet jestem za! Każda kobieta powinna czuć się jak gwiazda, księżniczka z bajki, nie mieć kompleksów na punkcie swojego wyglądu. Po prostu było to jednak tak inne, rzucające się w oczy, że nie sposób o tym nie wspomnieć! Tego nie widuje się w Polsce. Najbardziej dziwiło chyba to, że pogoda nie miała dla nich najmniejszego znaczenia! Nie nosiły oczywiście okryć wierzchnich. Z drugiej strony Angielki widziałem jeszcze wczesnym wieczorem na etapie „fairy tales”, a nie następującym po nim „walk of shame”…

DSC_0442_SO

Na drugim biegunie modowym, w niemałym kontraście wobec tych stylizacji glamour, byli Panowie. Ubrani w typowy casual Friday – koszula, jeansy / chinosy, sweterek – czyli tu już nic nadzwyczajnego jako strój na wieczorne wyjście „do miasta”.

DSC_0445-a_SO

Drugim pubem tego wieczoru był Old Nag’s Head Pub. Nad wejściem do lokalu wisi wizerunek chabety, ale po wejściu poważnie należy zastanowić się nad drugim znaczeniem zwrotu „old nag” – stara zrzęda 🙂 Impreza około godz. 23 trwała już w najlepsze. Bardzo głośna muzyka, tańce i co drugi/trzeci utwór karaoke! Duży ścisk i ludzie całkiem przyzwoicie wstawieni. A średnia wieku? 50+! Tak, to nie żart ani kolejny wspaniały program socjalny miłościwie panującej mam partii! W grupkach 8-10 os. albo samotnie, na parkiecie, przy stoliku czy przy barze – najważniejsze, że na wesoło, troszkę podpici bawili się tacy… babcie i dziadkowie! U nas w tym wieku mam wrażenie, że pije się raczej na smutno, w tym sensie, że trzeba trzymać fason, nie wypić za dużo, jak już to tylko na chacie, a o tej i tej trzeba wrócić do domu, bo dłużej nie wypada, bo Grażynka z Elą obrobią nam d… Tam przeciwnie, wszyscy bawią się wychodząc z domów, nie przejmując się za bardzo tym, kto i co pomyśli. Chyba nam tego brakuje w Polszy, żeby mniej się przejmować i czerpać większą radość z tego wieku. Choć pewnie z czegoś to wynika – może po prostu mamy wtedy mniej powodów do radości, a i ZUS, niczym tata 16-latki, niechętnie wspomaga finansowo  wieczorne wyjścia do miasta…

DSC_0451-a_SODSC_0318-am

Ostatnia uwaga dziś dotyczyć będzie piw. Niestety, nie zachwyciły. Próbowałem różne rodzaje, ale przede wszystkim Ale. Relatywnie ciężkie, mimo niewielkiej mocy, co skutkowało średnim samopoczuciem w niedzielny poranek. Nie umywają się do naszych lokalnych browarów!

Next stop: Liverpool!

PS. Chyba przesadziłem z długością wpisu i liczbą zdjęć…

Dodaj komentarz